Samochód zostawiamy na polu, mniej więcej kilometr (może bardziej półtora ;)) od rozdzielenia szlaków. Spokojnie możecie pojechać dalej, bo jakieś 300m od skrzyżowania, po prawej stronie, jest mały, trawiasty parking.
Po dojściu do rozwidlenia kierujemy się na prawo i wchodzimy na czarny szlak.
Początek szlaku |
Droga jest szeroka, otoczona polami i cały czas wznosi się w górę. Po wejściu w las stromizna wzrasta jeszcze bardziej.
My skręcamy w lewo |
Tuż za połową czarnego szlaku trafiamy na niewielką polankę. Z mapy wynika, że jakieś 100m na zachód, gdzieś między domkami, znajduje się Pucołowski Stawek. Niestety obecnie jest on prawie zupełnie zarośnięty i szkoda czasu na szukanie go.
Na polanie. Tam w dole jest stawek. |
Na polance robimy kilka minut przerwy, można usiąść na trawie i napawać się widokami. A uwierzcie jest naprawdę ładnie ;)
Zaraz za polanką mijamy tablicę Gorczańskiego Parku Narodowego i wchodzimy do wąwozu. Jest on dość krótki, ale naprawdę ładny. Mi skojarzył się z widokami na Roztoczu.
Czy Wam też przychodzą na myśl wąwozy na Roztoczu? |
Za kilka minut ponownie na chwilę wychodzimy z lasu i łączymy się z zieloną ścieżką dydaktyczną. I tutaj zachowajcie czujność, bo czarny szlak odbija za chwilę w prawo, w las. My o mało tego nie przeoczyliśmy.
Ścieżka staje się węższa i dość ostro idzie w górę. Po kilku minutach wypłaszcza się i dochodzimy do czerwonego szlaku.
Szlak wychodzi z lasu, dzięki czemu mamy szansę podziwiać widoki. A robią się one z każdym metrem lepsze.
Po wyjściu z lasu |
Zaczynają się widoki |
Wchodzimy coraz wyżej |
W pewnym momencie znaki kierują nas w wąską ścieżkę, lekko w lewo. W tym momencie możecie decydować, czy idziecie dalej główną, szeroką drogą z widokami, czy na jakieś pół kilometra skręcacie w las. Mogę dodać, że ścieżka w lesie jest naprawdę urokliwa, aczkolwiek trochę bardziej męcząca niż jej szersza wersja.
Ścieżka |
Pod szczytem Kiczory |
W końcu zdobywamy Kiczorę i za moment łączymy się z zielonym szlakiem.
Kiczora zdobyta. Do schroniska jeszcze 30 minut. |
Teraz czeka nas najciekawsze 30 minut szlaku. Jest to typowy szlak grzbietowy, dość płaski i szeroki. Idzie się bardzo przyjemnie, a ścieżka zdecydowanie nie jest monotonna.
Wreszcie płasko |
Nawet kładka się zdarzy ;) |
Kiedy wychodzimy z lasu, wreszcie widzimy Turbacz w całej jego okazałości.
Cel już blisko |
Schodzimy na Halę Długą, gdzie robimy zdjęcia pełnej panoramie Tatr.
Na tablicy wygląda to tak |
A tak w rzeczywistości |
Po prawej mijamy duże stado owieczek.
W chatce można było nawet kupić oscypki ;) |
I ruszamy na ostatnie podejście.
Ostatnia prosta |
Jeszcze trochę w górę |
I ta dam, schronisko! |
W schronisku robimy chwilę przerwy na drugie śniadanie. Swoją drogą jest to jedno z droższych schronisk w jakim byłam.
Po posiłku ruszamy na sam szczyt (szlak jest po lewej stronie na tyłach schroniska). Ścieżka wiedzie rzadkim lasem po kamieniach i korzeniach.
Ścieżka na sam szczyt |
Po 10 minutach stajemy na szczycie.
Widoki takie sobie... |
Niestety widoki są prawie żadne, większość zasłonięta jest przez drzewa. Jeśli planujecie zdobywać Turbacz od drugiej strony, to nie martwcie się brakiem miejsca na ławkach na szczycie, tylko zejdźcie 5 minut w dół do schroniska. Tam na pewno znajdziecie wolne miejsce.
W drodze powrotnej zrobiliśmy jeszcze sesję zdjęciową na drzewie ;)
To ja i żyrafa Henia. Wiem, że wygląda jak drzewo, ale nie mówcie jej, jest zwierzak wrażliwy ;) |
A potem skręcamy na niebieski szlak. Mijamy krzyż poświęcony Powstańcom i wkrótce skręcamy w lewo na polanę.
W hołdzie Powstańcom |
To ostatni moment na podziwianie widoków.
My idziemy w lewo |
I zaczyna się mój ulubiony moment na gorczańskich szlakach. Mokra, mięciutka, czarna masa, która tylko czeka, aby pożreć Twoje buty. A w najlepszym wypadku - uwalić je od góry do dołu.
Bokiem |
Bokiem |
Ostatnie widoki |
Były też suche momenty |
Z niebieskiego szlaku wychodzi sporo ludzi. Ale wszyscy wydają się być podejrzanie zmordowani.
Już za chwilę dowiadujemy się czemu.
Błoto jest wszędzie.
Za jakie grzechy?!! |
Przeniesie mnie ktoś? |
Dla wszystkich planujących iść tym szlakiem - idźcie górą wąwozu. Bo jeśli będziecie szli dołem, to potem nie będziecie mieć już opcji ominięcia. Miejscami górą jest ścieżka, czasem nie ma, ale uwierzcie, jest to lepsze niż brodzenie po kostki w tym błocie.
I tak przez prawie godzinę... |
Niestety są momenty, że trzeba po prostu zacisnąć zęby i przedzierać się dołem. Radzę dobrze zawiązać buty i iść ostrożnie, zachowując równowagę. Bo jest bardzo ślisko. A ewentualna gleba będzie dość spektakularna. I brudna ;)
Dopiero jakieś 10-15 minut przed Zarąbkiem Wyżnym robi się sucho i można trochę odetchnąć. Potem przechodzimy między domkami, zakręcamy i za moment skręcamy w ścieżkę w prawo.
Cywilizacja - Zarąbek Wyżny |
Uwaga żeby jej nie przeoczyć.
Oznaczenie dobre |
To najostrzejszy odcinek szlaku, nachylenie znowu ma około 25%. A miejscami więcej. Na szczęście w razie czego można się łapać drzew.
Szlak skręca przed samą bandą |
A tak wygląda ścieżka |
A jeśli ktoś ma śliskie buty, metoda pt. "Leeeeecę, ŁUP, drzewo. Leeeeecę, ŁUP, drzewo" jest naprawdę dobrym rozwiązaniem. Zresztą, alternatywą jest zjazd na tyłku ;)
Było naprawdę stromo |
A to dla wchodzących |
W końcu schodzimy do potoku, który pokonujemy przy pomocy mostka i wychodzimy na asfaltową drogę. Teraz już tylko prosto do samochodu. Jakieś 2,5-3 km.
Turbacz zdobyty. Muszę przyznać, że była to super wycieczka i gdyby nie błoto, mogłabym powiedzieć, że czułam się jak nie w Gorcach. Ale niebieski szlak pozbawił mnie złudzeń.
Żeby być sprawiedliwą, takie błoto też ma swój urok, ale na krótszym odcinku i może nie w takiej ilości...
Podsumowując, jest to jeden ze szlaków, na który jeszcze chętnie się kiedyś wybiorę, ale poczekam chyba, aż będzie bardzo sucho ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz